KOSTRZYN MTB MARATON, 15.05.2016

Jak już wiecie, w zaznaczyliśmy swoją obecność w Zielonej Górze, ale to oczywiście zaledwie część naszej weekendowej aktywności. Znacznie liczniejszą ekipą pojawiliśmy się w Kostrzynie, tam bardzo skutecznie obsadziliśmy oba dystanse. 
Trasę ze względu na jej charakterystykę należy zaliczyć do typowo wielkopolskiego typu, gdzie ważne są umiejętności z pogranicza kolarstwa szosowego, a więc zdolność odnalezienia się w grupie, współpraca, odpowiednia taktyka, a w decydującym momencie nienaganny finish. 
Wyścig już od startu układał się po naszej myśli; czerwono-zielone koszulki dumnie prezentowały się w czołowych grupach stawki, ale zdaniem Jakuba pierwsze decydujące rozstrzygnięcie miejsce na dystansie MINI miało podczas przeprawiania się przez rzeczkę, kiedy to kolarski instynkt pozwolił mu wraz kilkoma najmocniejszymi rywalami oderwać się od licznego peletonu i zawiązać owocną koalicję, która przetrwała aż do mety, na którą Kuba po atomowym sprincie wjechał na drugim miejscu OPEN. Świetną formą błysnęła Kinga, kompletna zawodniczka doskonale radząca sobie zarówno podczas długich i wyczerpujących górskich przepraw, jak i dynamicznych, szybkich pościgach w męskim towarzystwie. Kontrolując tempo zmagań wygrała w kategorii K2 z przewagą dwóch minut nad kolejną kolarką.
MEGA to dalszy ciąg pasma sukcesów. Wojtek, choć do Kostrzyna wybierał się głównie w celach treningowych, okazał się niezwykle mocny i ustępując na szybkiej końcówce jedynie trzem sprinterom, z pewnością zaliczy start do udanych - cele na weekend zostały zrealizowane w stopniu więcej niż zadowalającym. Jeśli chodzi o Glona… wszelkie informacje dotyczące występu Marcina w Kostrzyniu skryte w tajemniczych oparach unoszących się nad tym szeroko znanym eksperymentatorem. Dobrze opłacani informatorzy donoszą nam, że Glon po zbudowaniu optymalnej dyspozycji całość swoich intelektualnych zasobów przeniósł na grunt inżynierski i w zaciszu ciemnej piwnicy para się opracowywaniem mikstury na customowy napęd 1x10, a swoją pieczarę opuszcza jedynie pod pozorem testów nowej konfiguracji i prawdopodobnie taki był też powód jego ostatniego startu. Jarek Ptaszek natomiast zdecydowanie znalazł swoją falę i swobodnie unosząc się na jej grzbiecie, z dnia na dzień zbliża się do stałego lądu, gdzie już jako ukształtowany i świadomy zawodnik stanie pewnie na starcie do biegu po najwyższe osiągnięcia. Nie sposób zaprzeczyć, że 22 miejsce OPEN i 7 w M3 to jedne z najlepszych dotychczasowych wyników Jarka. Swoją drogą, ciekawe jak wielki udział ma w tym skoku jakości nowy Trek naszego zawodnika. Na deser z definicji czas przychodzi po daniu głównym i deser ten powinien być słodkim zwieńczeniem uczty. Nie pozostaje mi więc nic innego, jak zakończyć relację z wyścigu Kostrzynia dwoma zdaniami opisującymi występ Pauliny. 3 miejsce w mocno obsadzonej kategorii K2, choć zostawia pewien motywujący niedosyt (do oczka wyżej zabrakło malutkich dwóch minut), jesteśmy dumni z naszej walczącej do ostatnich chwil reprezentantki. Paulina, mimo że jest młodą zawodniczką, prezentuje nienaganny, płynny styl jazdy, który świetnie sprawdza się na trudniejszych wyścigach, więc zbliżające się Beskidy Trophy będą dla niej świetną okazją pokazania wszystkich swoich walorów (kolarskich!).